Etap 4, Bergen – Stavanger, Relacja z pierwszej ręki.

etap_4_mini

Na ścianie mojej pracowni wisi gnomoniczna angielska mapa 3009 APPROACHES TO BERGEN. Przez wiele lat była tylko marzeniem! I spełniło się w tym roku. Po nieprzespanej nocy na lotnisku Bergen o godz. 1000 przejmujemy sprawnie jacht. Zaopatrzenie i nasze bagaże dojeżdżają na czas z Polski. Jest radośnie, chociaż pogoda taka sobie  norweska. Rozpoczynamy włóczęgę żeglarską po fiordach. Mamy obawy o ster, chodzi ciężko. Trudno się manewruje.

Na początek kurs na północ do SOGNEFIORDU . To tylko ok. 40 Mm do jego wejścia. Potem bajkowa odnoga FJEARLANDFIORDEN zakończony uroczym portem FIEARLAND. To początek trasy na lodowiec JOSTEDALSBREEN. Kilkugodzinna trasa dla odważnych. Trzeba wracać, po drodze VIK i FINNABOTN. Pogoda różna – czasem można zrobić zdjęcia lodowców z pokładu. Ogólnie bezwietrznie !!!  Czasem 2B od dziobu. Trzeba kupić paliwo i w tym celu cumujemy w DINGJA. Osada taka jak wszystkie w zakątku- ok. 10 domów w stylu skandynawskim. W DINGJA  przykra lekcja – nie dotykać nawet małym palcem starej , rybackiej krypy. Zrobiło się bardzo „kwaśno”! Żadnych uszkodzeń a hałasu dużo. To taki współczesny VIKING !!!

Czas na południe. Ster coraz gorzej pracuje, ciężko utrzymać kurs. Aż się stało! Kołem można kręcić dowolnie a płetwa stoi. Jesteśmy na szlaku żeglownym, widzimy most i odnogę do BERGEN. Jest godz.0245 – dwa czerwone światła wysoko między grotem a bezanem – „nie odpowiadam za moje ruchy”. Marian z Arturem zakładają zapasowy rumpel i otwierają komorę siłownika. Hydraulika nie działa! Rozłączenie siłownika z trzonem pozwala na ręczne sterowanie rumplem, chociaż wymaga znacznej siły. Decyzja – kontynuować żeglugę do STAVANGER. Tam większe możliwości naprawy- i mamy tam przyjaciół! Próba naprawy w drodze – wymiana zużytego oleju i odpowietrzenie układu pozwala na sterowanie kołem. Chyba się powiodło, choć głównej przyczyny nie usunięto. Humory się poprawiły! No to za pomyślność!! Zaprzestano szukać Jonasza.

Strata czasu na naprawę więc szybkim kursem, na skróty, do STAVANGER. Kąpiel, woda i i kurs do LYSEFIORDU – czasem genua do pracy, głównie maszyna. Taka żegluga w fiordach. Płyniemy do końca fiordu z portem LYSEBOTN. Szybka decyzja i ośmioro śmiałków wyruszyło na słynny kamień KJERAK. Docierają przez deszcz, śnieg i błoto, po łańcuchach- tylko nieliczni. Bardzo zimno i wietrznie! Ale twarze uśmiechnięte- kamień zdobyty!!!Czas odpłynąć z gościnnego portu – szkoda, bo oglądamy skoki na spadochronach ze skały ( +1000 m.). Międzynarodowe towarzystwo – są też młodzi Polacy. Może jeszcze półka PREIKESTOLEN.  Cumujemy w TAU- stąd już busem w góry. W wyprawie uczestniczą tylko ” twardziele” .Półka zdobyta – czas zakończyć rejs. Cumujemy w STAVANGER -VAGEN. Czekamy na zmianę. JESZCZE TU WRÓCIMY!  Przynajmniej we śnie!

Bilans rejsu – 430 Mm / 97 godz. żeglugi/ 82 godz. postoju./ 8 portów.

Jerzy Pisowacki

You can leave a response, or trackback from your own site.

One Response to “Etap 4, Bergen – Stavanger, Relacja z pierwszej ręki.”

  1. kaz pisze:

    marian bylem tam kiedys smialym probujcie sie skontaktowac z r/v oceania zawiezli cargo i zaloge na spitsbergen.

Leave a Reply