3 maja 2014. Świętujemy pracując.

Właśnie przeglądając ponownie trasę rejsu Shackletona i to w jakich terminach gdzie będziemy ….pomyślałem sobie – czemu z Kapsztadu nie pojechać przez Australię i dalej ? Przecież za sobą będziemy mieli spory odcinek dużego kółka. W wolnej chwili muszę spojrzeć w atlasy i mapy pogodowe. Może to jakiś pomysł? Bo po co od razu wracać do Polski ?

Shackleton_naklejka

Aha, Sir Ernest się wściekł, tzn. pozrywał gumy. Gdyby ktoś filmował mnie w chwili, gdy będąc na dole to zobaczyłem, pewnie miałby niezłą polewkę. W obawie, że uderzy w wiatrak, a powiewał bardzo blisko, chyba wbiegałem co 2 schodek po drabinie. Sytuacja opanowana, gumy puściły w miejscach przy haczykach. Więc zawiązałem je, dałem dodatkowo kolejny juzing i na razie gra. Na wszelki wypadek naszykowałem czołówkę pod ręką.

3 maja 2014

Ogarniamy koję rufową dla Piotra. Jacht pomalowany do wodowania, będziemy jeszcze twarz Sheckletona oklejać jutro lub w poniedziałek. Teraz porządki na rufie, malowanie stalowych elementów, przyjęty zakład z Piotrem, że na Falklandach nie będzie śladów rdzy i prace szkutnicze z drewnem. Muszę kupić bejcę. Udało mi się rozpakować i zająłem raptem 1 dużą szafkę. Z prac na jachcie, udało się naładować akumulator padnięty i nawet pod obciążeniem zaczął współpracować. Musimy rozpiąć instalację wiatraka i przedłużyć mocowanie bo wpada w straszny rezonans nie dając mi spać. Mądra instalacja elektryczna w nocy ratując akumulatory przed rozładowaniem, odcięła mi ciepełko. Ale daliśmy radę i rano zbudziłem się całkiem wyspany i nie przemarznięty. Podobno dziś znów jest święto. Więc świętujemy pracując.

Możliwość komentowania jest wyłączona.

  • Zobacz gdzie znajduje się Polonus

  • Newsletter