Wzdłuż Maroka, czyli meczet w Casablance wciąż w zasięgu wzroku

26 sierpnia, wtorek dzień 51

1430 – Baksztag, kursem 240 posuwamy 4 knt. wzdłuż Moroka. Planowaliśmy postój w Casablance , ale z uwagi na ciągle trwające prace budowlane odesłano nas do położonej 12 mil na północ mariny Mohamedia. Marina to za dużo powiedziane. 3 pomosty przy których cumują jachty i małe motorówki. Ponieważ, iż nie było miejsca, przycupnęliśmy do burty porzuconego holenderskiego kecza, rzucając  kotwicę z dziobu. Później zwiedzanie  Casablanki,  a dziś od rana zakupy pieczywa, wysłanie informacji Andrzejowi i dalej w drogę. Generalnie nic się nie dzieje, pogoda wspaniała, wiatry słabe do 4B. Nuda. Dziś jakaś apatia mnie dopadła. Nic się nie chce i najchętniej przeleżałbym cały dzień z książką . A tu wachta o 1600. Jakoś przeżyję te 4 godziny, a później znów lektura.

1755 – Wachta. W końcu dmuchnęło. Ostatnie półtorej godziny zamiast na wantach wiatr grał nam na nerwach. Prędkości poniżej 2 węzłów. Minęliśmy „Ziemię Cieszyńską” i tanker „Halki” – stojący na kotwicy w odległości wciągniętej ręki. Teraz rozpędzamy się już do prędkości ponad 3,5 węzła  we właściwym kierunku 240. Jest szansa, że już kolejna wachta po raz kolejny nie zobaczy tego samego meczetu w Casablance. Ponury nastrój sobie  poszedł, głęboko na dno Oceanu. Muzyka mu pomogła. Tym razem dźwięki otrzymane od Andrzeja – dzięki J.

2030 – Delfiny urządzają mały popis. Nie podkarmione resztkami z naszej kolacji odpływają w siną dal. Lektura książki i w koję. Oby spokojny sen do 0400. Wiatru znowu brak – NNE1. Stan Morza 2. Prędkość  2-2,5 knt. Wkurza mnie z lekka łomot w takielunku. Zrzucimy chyba grota.

27 sierpnia, środa, dzień 52

1150 – Od naszej wachty od 0400 kataryna. Wiatru brak. Przez chwilę jak dmuchnęło 10 knt zawahałem się, czy nie postawić  żagli. Jednak po 15 minutach znów było 4. Noc pochmurna. Co i rusz miejscowi rybacy na łódeczkach oświetlonych migającymi lampionami , koczują na swoich łowiskach. Mimo pomruku silnika wszyscy błogo śpią w kojach. Dzień upalny, lecz pochmurny. Słońce jakby za mgłą ogrzewa to ciężkie i wilgotne powietrze. Czekamy na wiatr !

1620 – cisza !!  Baksztagową trójeczką jedziemy kursem 210. W końcu ucichł terkot Leylanda. Humory dopisują, obiad zjedzony, na cześć podniesienia wszystkich żagli – zimne piwo i cygaro. Trwają dywagacje na temat  zmiany planów i od razu odbicia na Wyspy Kanaryjskie rezygnując z Agadir. Jest jeszcze czas do namysłu.

2050 – No i dupa. Wiatr znów postanowił nie wiać, dlatego zagłuszamy spokojny i cichy Ocean warkotem silnika. Jak tu wierzyć  w prognozy? Odpowiedź jest prosta. W prognozy tak jak i w przepowiednie i wróżby się nie wierzy J. Można co najwyżej mieć nadzieję, że się sprawdzą lub nie. Generalnie smutne to wybrzeże marokańskie. Ruch mały, pomimo 30 stopni słońce nie może przedrzeć się przez mgłę. Widoczność słaba i generalnie jakoś tak ponuro i siermiężnie. A do tego ten diesel i wachta od północy. Chyba czas na sen, oby nie zerwał mnie na równe nogi jak ten wczorajszy.

28 sierpnia, zwartek, dzień 53

0812 – mijamy Cape Hadid 3 mile po lewej burcie. Wieje 4-5B z NE. Na dworze szaro, jakby przed wschodem słońca. Dziś chłodna noc. Zaczęło wiać o 2200 i z godzinną przerwą od 0100 do 0200, gdzie wiatr osłabł do 2B, żwawo płyniemy w stronę Agadir. W nocy spory ruch rybaków na małych drewnianych łodziach, przyświecających sobie czymkolwiek. W pewnym momencie na kursie miałem kilkanaście łódek. Właśnie na liczniku prędkość 7 węzłów. Oby tak dalej.

1425 – Wiatr zgłupiał. W pobliżu Cabo Sim wiał, nie wiał i tak na zmianę. W końcu odpaliliśmy silnik i idziemy na południe. Posilony naleśnikami idę wymienić urwaną śrubę w listwie od talii grota. Około południa znów płynęliśmy slalomem między sieciami i łódkami rybackimi. Wygląda na to, że w nocy je zrzucali a w południe wybierają z nadzieją udanego połowu. I tego im życzymy, oni są w pracy, to my musimy uważać i dostosować się do nich. W końcu są u siebie, a my tylko gośćmi na tym ich skrawku Oceanu.

Możliwość komentowania jest wyłączona.

  • Zobacz gdzie znajduje się Polonus

  • Newsletter