Wspomnienia z Recife, czyli Brazylia cz. 1

Brazylia cz. 1

18 październik, sobota, dzień 104

30 mil od Recife. 10 dni spędził Polonus odpoczywając po trudach podróży z Polski. Miał swój czas i czas miała również nowa załoga, która w składzie : Emilia, Andrzej i Marek – dotarła na jacht, by popłynąć w kolejnym etapie do Rio. Ja również mogłem poświęcić więcej czasu niż zwykle na wycieczki turystyczne. Wcześniej oczywiście przegląd jachtu , niezbędne naprawy i kosmetyka po przeskoku Atlantyku. Dodatkową naprawą, która spotkała mnie i Tadka pozostającego na kolejny etap , było zaklejenie i zawulkanizowanie niewielkiego rozcięcia pontonu na jego burcie. Odwożąc Tadzia na ląd i dobijając do nabrzeża rozdarliśmy burtę o muszle. Niewiele myśląc Tadziu szybko zawinął kawałek gumy ze sflaczałego już pontonu, ja dałem po garach i bez powietrza w przedniej komorze wracaliśmy z powrotem do Pernambuco Iate Clube. Z mostu towarzyszyły nam tłumy gapiów, którzy musieli mieć niezły ubaw widząc jak dwójka facetów ze sflaczałym na dziobie pontonie powoli płynie pokonując prąd rzeczny. Okazało się, że klej przeznaczony do gumy, nie nadaje się do skutecznego zaklejenia dziury w pontonie, pomoc fachowego wulkanizatora od opon, również na nic się zdała., więc pozostała nam pomoc „profesjonalisty” od pontonów – taki TOP MEN w tej dziedzinie. Carlos spotkany przypadkiem w barze w klubie, dał nam po wykonaniu kilku telefonów kartkę z adresem pod który mieliśmy się udać.

Jadąc pod wskazany adres wstąpiliśmy jeszcze do kolejnego jacht klubu, by spytać zaprzyjaźnionej tam Brazylijki o jej typ na naprawę. O dziwo po wykonaniu kilku telefonów podała nam na kartce dokładnie ten sam adres co Carlos. No cóż, widocznie jak wieść niesie jest to TOP MEN wśród naprawiaczy pontonów w całym, Recife. Ponieważ jednak angielski znany jest przez niewielką część społeczeństwa w Recife, po przejechaniu ponad 25 km taksówką z pontonem w bagażniku z żoną „ fachowca” ustaliliśmy szczegóły naprawy i wróciliśmy na jacht. Jednocześnie umówiliśmy się na kontakt dnia następnego, kiedy będziemy mogli odebrać naprawiony ponton. Oczywiście jak to w Brazylii, czas płynie wolno i praca lokalesów również. Naprawiony ponton odebraliśmy dopiero wczoraj późnym popołudniem.

W międzyczasie świętowaliśmy międzynarodowy dzień edukacji narodowej w gronie brazylijskich nauczycieli, którzy słysząc moją rozmowę z Andrzejem nie mogli nadziwić się jak to ujęli: „naszego języka, który brzmi jak najwspanialsza melodia jaką słyszeli”. Naprawdę nie przeklinaliśmy ;). Zaprosiliśmy część z nich na jacht, wcześniej w kilku słowach opisując cel i genezę wyprawy. Rozmowę prowadziliśmy tylko z naszym ulubionym nauczycielem języka angielskiego, który co chwila swoim kolegom i koleżankom powtarzał zasłyszane od nas informacje, tłumacząc je na portugalski. Byli tak podekscytowani wyprawą i całą historią, że koniecznie chcieli byśmy zostali na weekend, a oni urządzą takie zwiedzanie Recife jakiego jeszcze nie mieliśmy. Niewątpliwie luźne i wesołe podejście do życia tutejszego społeczeństwa gwarantowałyby nam niezapomniane wrażenia, ale wiadomo co się w portach dzieje ze statkami i żeglarzami.

I tak z uwagi na naprawę pontonu spędziliśmy tu stanowczo parę dni za długo więc „na morze czas”. Dodatkowym smaczkiem tego etapu jest fakt, z wyjątkiem „nie zrzeszonego Tadzia” iż jest to rejs forumowy żegluj.net. Znamy się osobiście z Emilią – Mileną, Andrzejem – Kuracentem, i Markiem, czyli Erykiem i ja Seba czyli Seba. Po raz pierwszy płyniemy w takim, składzie. Na tym forum też pojawią się relacje, dlaczego Kuracent leżał na podłodze w informacji turystycznej, co Eryka opuściło na plaży w Recife, jaki był cel mojej wizyty w salonie Jeepa, oraz dlaczego Milenę i mnie bolały brzuchy po zakupach bielizny przez Kuracenta.

 

Możliwość komentowania jest wyłączona.

  • Zobacz gdzie znajduje się Polonus

  • Newsletter